Polska historiografia o Henryku Kłoczkowskim...


16 stycznia 2021, 16:52

 

W 1998 roku nakładem Gdańskiego Domu Wydawniczego ukazało się ostatnie wydanie książki Jerzego Pertka „Dzieje ORP Orzeł”, do której „Suplement” napisał Mariusz Borowiak. Do dziś książka ta, jak i publikacje autora suplementu przez wielu fascynatów uznawane są za swego rodzaju biblię historii walk okrętów Polskiej Marynarki Wojennej podczas drugiej wojny światowej. Siedem lat po wydaniu ostatniej edycji książki Jerzego Pertka, dzięki pomocy wielu osób związanych z internetowym Forum Okrętów Wojennych, podczas naprędce zorganizowanej akcji, udało się wylicytować dokumenty archiwalne ściśle związane z historią okrętu podwodnego ORP Orzeł. Wspominając to wydarzenie nie sposób pominąć milczeniem udziału i zaangażowania wielu ludzi, dzięki którym piszący te słowa mógł przekazać archiwalia do Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni na ręce Pana komandora Sławomira Kudeli. Szczególne wyrazy wdzięczności należą się Panu Alfredowi Światłemu za sprawną organizację i wsparcie podczas licytacji, oraz Panu Radosławowi Wysockiemu za wielokrotnie okazywane wsparcie i pomoc podczas badań. Wyrazy wdzięczności należą się także wszystkim osobom, które bezinteresownie wsparły nasze  starania o odzyskanie dokumentów i przekazanie ich do Polski.

Henryk Kłoczkowski

We wszystkich polskich publikacjach traktujących o historii ORP Orzeł napotykamy na najróżniejsze hipotezy i wersje wydarzeń jakie miały miejsce na tym okręcie podczas pierwszych dwóch tygodni września 1939 roku. Oskarżeniom nie ma końca, a lektura naszych rodzimych „odkrywców białych plam” doprowadza do fantastycznych wniosków o istnieniu dożywotniego spisku w obronie byłego komandora Henryka Kłoczkowskiego1. Postać tego człowieka z biegiem lat została zafałszowana przez wielu pisarzy powołujących się na przekazy osób trzecich i plotki. Wielu też uzurpowało sobie prawo do pisania prawdy, choć jak czytelnik będzie miał okazję się  przekonać prawda wcale nie jest taka oczywista i jednostronna jak starano się ją przedstawić przez prawie 70 lat. By przybliżyć postać tego człowieka należy przede wszystkim cofnąć się do lat przedwojennych oraz jego życia i kariery wojskowej.

„Urodziłem się dn. 15 października 1902 r.2 w Petersburgu z ojca Eugeniusza inżyniera komunkacjynego, matki Bronisławy z Kalinowskich. Rodzice mieszkają w Brześciu nad Bugiem. Ojciec służy na Kolei.

Ukończyłem 5 klas Szkoły Kadetów Morskich w Petersburgu w roku 1918.

Po rozwiązaniu wyżej wymienionej szkoły przez bolszewików wstąpiłem do oddziałów powstańczych walczących na terenie rosyjskim.

Po zajęciu przez Wojska Polskie Żytomierza wstąpiłem do 5 p.p.leg., z którym brałem udział w ofensywie na Kijów, biorac udział w walkach pod (... )3

W Kijowie dn.02.05.1920 przeszedłem do Flotylli Dnieprzańskiej, z którą odbyłem defensywę. Wróciwszy do kadry marynarki wojennej w Toruniu zostałem przydzielony do 1 Baonu morskiego, z którym brałem udział w walkach pod Grodnem, Wiszniowcem, Zambrowemn, Wyszkowem, gdzie 1 Baon został rozbity i wycofany do Torunia. W Toruniu zostałem przydzielony do 1 komp, która brała udział w walkach przeciwko odciętemu skrzydłu bolszewików w miejscowościach koło Lublina. Następnie zostałem przydzielony do Kadry marynarki wojennej w Toruniu, skąd wstąpiłem do Wielkopolskiej Szkoły Podchorążych w Bydgoszczy. Po ukończeniu wyżej wymienionej szkoły zostałem przydzielony do 6 komp 78 p.p. Władam językiem rosyjskim” 4.

Życiorys Kłozkowskiego strona 1

 

 

Życiorys Kłczkowskiego strona druga

Tak pisał o swoim dotychczasowym życiu, walkach z bolszewikami i służbie dwudziestoletni wówczas Henryk Kłoczkowski. Nic nie wskazywało na to, że w przyszłości  ten młody człowiek będzie oskarżany o współpracę z wrogiem, któremu jako nastolatek stawiał czoła. Po sporządzeniu cytowanego życiorysu, młody Kłoczkowski został dowódcą 9 kompanii 78 pułku piechoty. W dniu 1 października 1922 roku został przydzielony do Szkoły Oficerów Marynarki Wojennej, a w miesiąc później awansowany na pierwszy stopień oficerski. Od 13 kwietnia do 27 września 1923 roku odbywał praktyki na torpedowcu ORP Mazur. W maju 1924 roku został ponownie wysłany na praktyki w Dywizjonie Torpedowców, a dnia 26 sieprnia rozpoczął swoją pierwszą podróż zagraniczną do Helsinek i Tallina5  na pokładzie jednej z kanonierek, w czasie której dnia 28 sierpnia 1924 zdobył pierwszą nagrodę za strzelanie artyleryjskie. We wrześniu 1924 roku Henryk Kłoczkowski został skierowany na szkolenie we Flotylli Pińskiej i zaokrętowany jako oficer praktykant na ORP Warszawa. Oficerską Szkołę Marynarki Wojennej ukończył dnia 1 października 1924 roku jako prymus. Przebywający w Pińsku Kłoczkowski służył na pokładach jednostek Flotylli Pińskiej w dniu 8 października 1924 roku został awansowany  do stopnia porucznika marynarki. 15 marca 1926 porucznik Hernyk Kłoczkowski został oddany do dyspozycji Komendanta Oficerskiej Szkoły Marynarki Wojennej i skierowany na kurs przygotowawczy przed wyjazdem do Francji. Na szkolenie we francuskich szkołach Ecole des Officiers Torpilleurs6 i Ecole de Navigation Sous-Marine7  wyjechał w dniu 20 września 1926 roku. W części teoretycznej dnia 26 lutego 1927 roku zakończył edukację we francuskiej Ecole des Officiers Torpilleurs. 1 marca tego samego roku rozpoczął naukę na Ecole de Navigation Sous-Marine, w której część teoretyczna zakończyła się dnia 30 kwietnia 1927 roku. Po teorii dla porucznika Henryka Kłoczkowskiego przyszedł czas  praktyki. Został zaokrętowany jako oficer praktykant na francuski okręt podwodny „Curie”. W tym miejscu należy wspomnieć o ciekawostce związanej z tym okrętem. Otóż jednostka w czasie pierwszej wojny światowej służyła pod banderą Austro-Węgier jako U – 14, a była dowodzona  przez Georga von Trappa, znanego polskim fascynatom z książki „Do ostatniego salutu banderze”. Z pokładu „Curie” przeokrętowano go w dniu 1 września 1927 roku na „Maurica Callota”, a dnia 17 października 1927 roku na „Victora Reveilla”, z którego zszedł w dniu 2 listopada 1927 roku. Po powrocie do kraju z dniem 23 stycznia 19288 por.mar. Henryk Kłoczkowski został skierowany do Szkoły Specjalistów Morskich w charakterze wykładowcy broni podwodnej. To w tym okresie jego kariery wojskowej należy upatrywać autorstwa metody ataku torpedowego obowiązującej okręty podwodne PMW, aż do wybuchu wojny. Uwagę przykuwa dość intensywny program szkoleń i praktyk jakie Henryk Kłoczkowski odbył do 1928 roku. W tym miejscu należy stwierdzić, iż przełożeni bardzo wcześnie zauważyli jego [H.Kłoczkowksiego] zdolności i postanowili zainwestować w wyszkolenie dobrze zapowiadającego się młodego człowieka z korzyścią dla powstającej w wielkim trudzie Polskiej Marynarki Wojennej.

Wraz z zasileniem PMW pierwszymi okrętami podwodnymi typu „Wilk”, por.mar. Henryk Kłoczkowski został zaokrętowany na ORP Wilk jako oficer broni podwodnej. Kolejnym okrętem był bliźniaczy ORP Żbik i stanowisko oficera nawigacyjnego, a następnie zastępcy dowódcy okretu. Jako kapitan marynarki, Henryk Kłoczkowski objął dowodzenie tym okretem po Eugeniuszu Pławskim. Oto jak popularnie zwany Żeńką, komandor E.Pławski wspomnia tamten czas:

Byłem tym, który w 1932r. zdał obowiązki dowódcy ORP Żbik. Kłoczkowski był wówczas bardzo młody, ale przyznaję, że faworyzowałem i poparłem mianowanie go dowódcą, gdyż był zdolny i dosłownie zakochany w okrętach podwodnych, torpedach, elektryczności itp. Jednym słowem we wszystkim, co wchodziło w zakres służby na okręcie podwodnym. Przez trzy i pół roku dowodziłem dywizjonem i nigdy nie zawiodłem się na tym człowieku, który miał również zdolności wynalazcze i organizacyjne. Gdy byłem już na stanowiku szefa Broni Podwodnej w Kierownictwie Marynarki Wojennej w Warszawie, nadal  kontynuowałem współpracę z Kłoczkowskim z bardzo wielkim pożytkiem dla Marynarki Wojennej.9

Jak widać Henryk Kłoczkowski w oczach swoich przełożonych jako oficer i specjalista zasłużył sobie na doskonałą opinię, którą bynajmniej osiągnął prywatnymi koneksajmi. Fragment listu E.Pławskiego uwidacznia jak dużym zaufaniem cieszył się u przełożonych. Oto inwestycja w uciekiniera z rosyjskiej ziemi zaczęła przynosić wymierne efekty w postaci szkolenia kadr Marynarki Wojennej. Jego historia sprzed wojny pokazuje los nastolatka, któremu władze bolszewickie odebrały możliwość nauki, nie zaś jak sugeruje M.Borowiak człowieka, który nie ukończył szkoły. Człowieka, który wbrew wszelkim przeciwnościom losu szedł do obranego celu jakim była służba w marynarce wojennej. Przyglądając się opiniom wyrażanym przez takie osoby jak komandor Bolesław Romanowski trudno nie zauważyć szacunku z jakim wyrażają się o ich byłym przełożonym z lat przedwojennych. Szacunku, który mimo pomieszania z setkami oskarżeń i plotek przywiezionych na pokładzie Orła do Rosyth wyraziście przebija się przez szarzyznę sensacji, o których będzie jeszcze mowa.

Karta Ewidencyjna Henryk KłoczkowskiKarta ewidencyjna strona 2
Karta ewidencyjna strona 3

Komandor Kłoczkowski, najlepszy podwodnik, człowiek surowych zasad, wielki patriota miałby zdradzić ? To niemożliwe! Każdy z nas pływał z Kłoczem parę lat na „Żbiku”, jemu zawdzięczaliśmy całe swoje wyszkolenie – to musi być jakieś nieporozumienie.10

Henryk Kłoczkowski dorobił się bardzo dobrej opinii jako dowódca okrętu w oczach nie tylko przełozonych, ale przede wszystkim swoich podwładnych, przytoczmy zatem słowa członków załogi ORP Orzeł, którzy nie zgodzili się ze stawianymi zarzutami ich byłemu dowódcy. Są one dopełnieniem obrazu człowieka, którego rodzimi historycy, pisarze  i różnej maści poseudo badacze, oskarżają o tchórzostwo i zdradę:

W poczuciu własnego sumienia stwierdzam

W Polskiej Marynarce Wojennej jestem od dnia 22.x.1928r. pełniłem służbę pod dowództwem Kmdr.ppr. Kłoczkowskiego Henryka na O.O.P.

ORP ŻBIK od roku 1932 do 31.i.1939 r

ORP ORZEŁ od 2 lutego 1939r. do 15.IX.1939r.[...]

Przed wojną na „Orle” zajmowałem stanowisko gospodarza działu  sygnałowego i nawigacyjnego. Moje stanowisko jako sygnalisty stwarzało okoliczności, że zawsze w czasie służby znajdowałem się przy D.O. bądź na pomoście, kiosku, lub centrali /ster rufowy/. To dawało możliwość obserwowania Dowódcy, słyszenia jego rozkazów i meldunków, oraz poznania go w najrozmaitszych okolicznościach i wypadkach w czasie długoletniej służby. [...]

Kmdr.ppr. Kłoczkowski był bardzo dobrym dla załogi, i lubianym, chociaż wymagającym Dowódcą. Ja jak i moi koledzy i załoga miała nieograniczone zaufanie, oparte na dokładnej znajomości rzeczy, na zawsze udanych operacjach oraz na spokoju i pewności z jaką Kmdrppr. Kłoczkowski dowodził okrętem. [...]”

Przytoczony fragment został napisany przez wieloletniego podwładnego bosmana Władysława Oczkowskiego. Co należy podkreślić w tym miejscu. Oświadczenie, którego fragment jest cytowany zostało dobrowolnie złożone w 1943 roku po otrzymaniu wiadomości o wydaniu wyroku skazującego Henryka Kłoczkowskiego. Pomijając niejasne okoliczności rozprawy sądowej z 1942 roku, które doprowadziły do napisania oświadczenia nie tylko przez Władysława Oczkowskiego, ale przez jego żyjących kolegów z załogi ORP Orzeł, należy stwierdzić, iż Henryk Kłoczkowski w pełni zasłużył na doskonałą opinię jako specjalista broni podwodnej oraz dowódca okrętu. Nie sposób tutaj pominąć bardzo wymownego zdarzenia, o którym pisał komandor Borys Karnicki

ORP „Żbik” wykonał pozorowany atak na „Batorego”, powracającego z Nowego Jorku do Gdyni. Kłocz – tak potocznie nazywaliśmy komandora podporucznika Henryka Kłoczkowskiego – strzelił salwę z czterech torped i oświadczył, że uzyskał trzy trafienia. Odległość ataku 700 metrów, prędkość celu 18 węzłów, kąt trafienia 95 stopni. Wynurzenie na sterach takie, żeby „Batory” nas zobaczył, a następnie szasowanie balastów i uruchomienie maszyn. Wracamy do Gdyni. [...]

Weszliśmy do portu i zagadka została rozwiązana. Otóż samolot sportowy, lecący na spotkanie „Batorego”, spadł do morza. Holowniki, jeden z nich nas, z portu wojennego, starają się uratować samolot i wyciągnąć ludzi. Kłoczkowski powiedział: - Nic prostszego, zanurzę dziób, wejdę pod samolot i wyszasuję dziobowe balasty. 12

Po bliższym przeanalizowaniu życiorysu tego człowieka, oraz porównaniu z publikacjami rodzimych pisarzy, autor doszedł do przekonania, że opisujący osobę komandora Henryka Kłoczkowskiego skutecznie starają się trzymać z daleka od pozytywnych opinii by stronić od obiektywizmu. Od lat były dowódca Orła we wszystkich polskich publikacjach jest przedstawiany jako osobowość negatywna. Rodzimi autorzy starają się nakreślić jego postać jako osobowość nieprzystępną czy apodyktyczną, całkowicie pomijając zasługi tego człowieka oddane przedwojennej PMW. Jednocześnie nie sposób nie zauważyć panującej tendencji do eksponowania niepochlebnych opinii i domysłów na temat Kłoczkowskiego jakie panowały wśród byłych oficerów PMW. Zrozumiałym jest dlaczego tak wielu znamienitych oficerów przedwojennej PMW zmieniło zdanie o Kłoczkowskim po wydarzeniach z września 1939 roku. Wyraz temu daje sam Eugeniusz Pławski w swoich listach wyrażając zaufanie jakim darzył przed wojną Henryka Kłoczkowskiego. Bacznie czytając to co napisał legendarny Żeńka nie sposób oprzeć się poczuciu, iż niepowodzenie działań Orła sprawiło mu [E.Pławskiemu] wielki zawód. Tym większy, że w centrum wydarzeń był uznawany za najlepszego polskiego podwodnika i wieloletni współpracownik, komandor Henryk Kłoczkowski. Wyrazistym przykładem celowego fałszowania obrazu postaci H.Kłoczkowskiego jest zarzut obrony Kłocza stawiany B.Romanowskiemu na kartach książki „Mała flota bez mitów”. Sam B.Romanowski przyznaje, że bronił Kłoczkowskiego ponieważ miał do niego duże zaufanie, a krytykowanie postępowania innych nie leżało w jego naturze. Jest to bardzo znamienne gdyż pokazuje, że słynny dowódca ORP Dzik, nie znając wszystkich aspektów sprawy, nie chciał oceniać Kłoczkowskiego oraz jego postępowania, którego świadkiem nie był. Wskazuje również na to, że B.Romanowski nie do końca wierzył  sensacjom jakie dotarły na pokład Wilka w szkockim Dundee. Z całą pewnością wpływ na takie podejście miał sentyment do byłego dowódcy, ale również i szacunek jaki żywił do H.Kłoczkowskiego przed wojną. Szacunek, którego Kłoczkowski nie zdobył sobie tylko z racji posiadania wyższego stopnia czy stanowiska, lecz z powodu swojej fachowości, o której tak często mówią przełożeni oraz członkowie załóg okrętów podwodnych PMW. Grubymi nićmi szytą manipulacją nazwać należy absurdalne zarzuty sympatyzowania z polityką hitlerowskich Niemiec. Źródłem tej plotki okazał się były podwładny H.Kłoczkowskiego por.mar.A.Piasecki, który podczas przesłuchania protokolarnego 23 kwietnia 1940 roku zeznał:

W rozmowie na tematy polityczne z d.o. [dowódca okrętu] wywnioskowałem, że jest on raczej orjentacji15 proniemieckiej”16

Jednocześnie należy dodać, iż spośród grona oficerów zaokrętowanych na ORP Orzeł, tylko por.mar.A.Piasecki odniósł, jak sam określił subiektwyne wrażenie. Czego żadną miarą nie można nazwać jednoznacznym stwierdzeniem lub ostatecznym dowodem na rzekomo otwarcie wyrażane sympatie polityczne komandora Henryka Kłoczkowskiego. Wspominane przez M.Borowiaka stanowisko E.Pławskiego w tej sprawie również zostało przyjęte dopiero wiele lat później na podstawie domysłów własnych i plotek krążących w zamkniętym środowisku oficerów marynarki. Dlatego sygnały o sympatyzowaniu z polityką hitlerowskich Niemiec nie dotarły ani do admirała Świrskiego, ani Unruga ponieważ nie istniały żadne po temu przesłanki. Zarzuty stawiane Kłoczkowskiemu przez rodzimych pisarzy są zwykłą nadinterpretacją i manipulacją faktami z wyjątkowo wyraźną tendencją do opierania się na plotkach i przekazach osób trzecich, a nie faktach. Analizując to co zostało do tej pory napisane w polskiej historiografii na temat Kłoczkowskiego widać wyraźną chęć przedstawienia go w jak najczarniejszych kolorach, i uzyskania kontrastu w stosunku do oficerów, którzy byli źródłem oskarżeń. Jak czytelnik będzie miał okazję przekonać się, wiele z tego co dziś krąży jako „wiedza” o tej sprawie jest zwykłymi pomówieniami i fałszowaniem prawdy. Z całą pewnością czytelnik zada sobie pytanie: Skoro Kłoczkowski nie był winny lub wina jego była nie tak oczywista, to dlaczego ktoś zadawałby sobie tyle trudu by fałszować historię jednego człowieka podczas tragedii tysięcy ? Odpowiedzi na to i wiele innych pytań autor postara się udzielić opisując kolejne aspekty sprawy oraz wydarzenia związane z historią okrętu podwodnego ORP Orzeł.

 

 

Przypisy:

Mariusz Borowiak –  „Suplement” do „Dzieje ORP Orzeł” str.347 Karta Ewidencyjna W.B.H. Poz 1240 – data urodzin poprawiona z 15 na 26 października 1902. Kopia w posiadaniu autora Nazwa miejscowości nieczytelna – przyp. Autor sierż.podchr. Kłoczkowski Henryk – „Życiorys Własny” W.Kłopienica 30.06.1922. Kopia w posiadaniu autora  - MSiO 3/98 „Kanonierki Generał Haller i Komendant Piłsudski” Ecole des Officiers Torpilleurs – Szkoła Oficerów Broni Torpedowej Ecole de Navigation Sous-Marine – Szkoła Nawigacji Okretów Podwodnych Informacje o dacie powrotu ze szkoleń we Francji podawane przez M.Borowiaka w „Suplemencie” do „Dzieje ORP Orzeł” są nieprawdziwe. List E.Pławskiego do J.Pertka z 5 października 1959 r. BRJP. Fragment opublikowany w „Suplement” do „Dzieje ORP Orzeł”  Gdański Dom Wydawniczy Gdańsk 1998 r. Bolesław Romanowski – „Torpeda w Celu” Warszawa 1981 s.75 Władysław Oczkowski – Oświadczenie IPMS Mar A.XII.88/95 k.159-163 Borys Karnicki – „Marynarski worek wspomnień”  Wydawnictwo MON Warszawa 1987 s.43 Mariusz Borowiak – „Mała flota bez mitów” Mariusz Borowiak – „Mała flota bez mitów” s.63 Pisownia orginalna – przyp. SERV         Andrzej Piasecki por.mar – protokolrane przesłuchanie IPMS A.XII.88/95
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz